wrz 18 2002

to tylko bloga, raczej blaga...


Komentarze: 1

No to znowu jadę... Dzisiaj dzwonili do mnie z W. żeby podać im dane (pesel, nip, pin, pit, pepel, pezetpeer, wc,www, etc) do umowy na Chorwację. A ja chodzę wścieklejszy od osy. Panowie właaadza mówią, że lepiej już idzie, już jest tuż za rogiem, a ja nie mogę od roku znaleźć roboty. Qmaty, co to za pieprzenie, że firmy potrzebują specjalistów z wykształceniem, językami, doświadczeniem. Mam wszystkie rzekomo ważne przymioty, komunikacja interpersonalna ok., gra w drużynie ok., a jeden brak – za chwilę kończę 40. Czy rzeczywiście z tego tylko tytułu nie można być dobrym pracownikiem?

Jeżeli zdołam to wyjadę z tego pieprzonego bajzlu zwanego Polską. Tyle razy wracałem z saksów wierząc, że coś się tu zmieni. Teraz wierzę, że tylko na gorsze. Zwiedziłem ponad 20 krajów. Widziałem różne gospodarki na całym świecie, i te wiodące, i te z trzeciego, a nawet czwartego świata. Ale takiego syfu jak tutaj nie widziałem jeszcze nigdzie. Banda łobuzów, może 20 000 ludzi w skali kraju + 100 000 warszawskich urzędasów centralnych (właściwie to też łobuzy) ustawiła nam kraj w taki sposób, żeby nikt nadal nie mógł się dorobić, czuć bezpiecznie i patrzeć optymistycznie w przyszłość.

W zamian za wątpliwy udział w sprawowaniu władzy przez wrzucenie świstka do urny wyborczej (zobaczcie tak przy okazji ile szumu media robią wkoło tego i jak każą nam wierzyć, że trzeba głosować , bo się głos zmarnuje, itd., nie przyjmując w ogóle faktu, że do wyborów chodzi mniej niż 50% uprawnionych – pozostali wiedzą, że naprawdę nikt ich nie reprezentuje) zabiera się człowiekowi to czego dorobił się własną pracą, ale co gorzej ODBIERA MU SIĘ MARZENIA.

Dlaczego to Stany są ciągle wiodącą gospodarką? Bo tam do dzisiaj chcą jechać ci, którzy wierzą, że zrealizują tam swoje marzenia i nikt im w tym nie będzie przeszkadzał.

Albo i taki przykład. Kazano mi płacić na tzw. II filar. Jeżeli chcę się ubezpieczyć na stare lata to wolę robić to tam gdzie chcę, gdzie zarobię więcej. W końcu inwestuję własna kasę. Ale nie. Nie wolno. Zakaz. Muszę płacić do kasy kolesiów w tzw. II filarze, który po tych kilku latach ma wyniki, gorsze niż gdyby te kasę włożyć do banku.

No to zaraz. Jeżeli nie wolno mi zrobić z własnym majątkiem tego co chcę, jeżeli podatki, parapodatki etc. Przekraczają łącznie 80% tego co wypracuję, a na końcu przychodzi jakiś nieudolny fiut jak Pol dzięki któremu mamy najwyższe w Europie, a może i na świecie podatki na artykuły budowlane i mówi zapłaćcie kolejny podatek od samochodów, bo w końcu akcyza w paliwie i VAT, który obiecaliśmy przeznaczyć na drogi przeznaczamy na działalność partyjną, wiec na drogi nie ma. Jeżeli do tego kryminaliści mają więcej praw niż ich ofiary, to co to jest za qrewski kraj do cholery?

Światem nie rządzą może tylko pieniądze. Ale na pewno prawo popytu i podaży. Jeżeli koszt towaru jakim jest praca, jest wysoki, to i popyt na ten towar jest mizerny. Proste?

Jeżeli państwo zaciąga beztrosko nowe długi w bankach i finansowych instytucjach zagranicznych, mówiąc – podatnicy i ich dzieci zapłacą, (no przecież , że nie my), to jaki bank zaryzykuje pożyczki dla tysięcy małych przedsiębiorców do tego jeszcze dość niepewnie stąpających w świecie biznesu?

Do tego, ilość pieniędzy w bankach też maleje. Nie mają ich firmy, nie mają zwykli ludzie, poza tym kupując ziemię można więcej zarobić niż bank daje – tak wiec kwota możliwa do wykorzystania na kredyty i inwestycje maleje zarówno przez chciwe i zachłanne państwo jak i przez coraz większą biedę i mniejsze rezerwy kasy w naszych kieszeniach, a co za tym idzie na naszych kontach.

Ale nasi władcy nie uznają faktów. Liczą się łupy polityczno-finansowe. I nic więcej.

Chyba mam doła. Totalnego doła. Dobrze , że pies sąsiada nie nasikał mi na nogę. Mogę jeszcze wyskoczyć przez okno. Ale mieszkam w domu jednorodzinnym i to na parterze. Przy odrobinie szczęścia mógłbym sobie nabić guza lub nadwichnąć rękę.

Slavaaa, powiedz coś, odezwij się, bo zdechnę jako ten Burek przy drodze. Ciekaw jestem co porabiasz, kiedy już skończyłaś tę sezonową robotę. Mam list do Ciebie. Muszę go zakopertować i wysłać jutro. Nie ma co, życiorys mi się zamazuje, coś jakby plama na chorym zoncie, (a cóż to jest ten zont, u diaska?). Czuję, że ten temat muszę przerobić z wróżką. “Wróżka Stasia... tanio”, cudo. W końcu, jestem w tej samej sytuacji jak ta kobieta z dzieckiem na ręku, która siedząc naprzeciwko wróżki mówi niecierpliwie:” Wiem, wiem, ja już poznałam wysokiego bruneta, teraz chcę wiedzieć gdzie ten łajdak jest...” . ja już też poznałem kobietę, przez którą z lekka głupieję. Ale gdzie ona teraz jest?

Kiedyś, kiedy miałem naście przez kilka nocek z rzędu śniła mi się dziewczyna. Po prostu cud chodzący, nie jakiś tam barbidol, ale skończone piękno o kasztanowych włosach. Nie znałem jej, ale według danych ze snu mieszkała przy kasztanowej alei w moim mieście, znanej skądinąd z radosnych powieści Musierowiczowej. Przyśnił mi się nawet numer domu , gdzie mieszkała. Sprawdziłem. Tych kilku numerów w ogóle nie było na tej ulicy. Była rozpoczęta budowa szybkiego tramwaju. Chyba pół godziny przemierzałem odcinek 100m w tę i wewtę. I oczywiście nic. Senne marzenie, cholera. A ja już się przyzwyczaiłem do dziewczyny. A ta znikła nawet ze snu. No i co?

Tym razem przynajmniej wiem, że ona istnieje. I co z tego? Chyba strzelę piwo, może dwa. Dla rozładowania sytuacji. Przecież tam na wyspie też piłem ichnie, podłe piwo. Ale z nią. Spadam, jeśli się nie odezwę przez 3 dni, to znaczy, że skoczyłem z okna. W blogu. Czy bloku?

hamad : :
19 września 2002, 01:43
a mialam taki dobry nastruj...........

Dodaj komentarz